Jubilerzy nie wyginą tak jak nie umarli szewcy/krawcy, zmieni się oczywiście sposób.
Będzie więcej techników metod odlewniczych, projektantów...
A jednak ludzie są sentymentalni i zawsze znajdzie się mała pracownia w której za pomocą przestarzałego palnika laserowego będą powstawać małe dzieła sztuki.
Troche sciencie fiction
Wydruki opanują świat w większym stopniu, drukować będziemy domy i watrobe do przeszczepu, nie wyprą jednak ręcznej roboty. Dalej używamy długopisów i korzystamy z drukarek. Co wybredniejsi kupują nawet drogie pióra, bo wychodzą taniej niż tusz do drukarek
Dzisiejsze drukarki 3d będą za paręnaście lat tym samym co gutenbergowska odbijarka.
Za pare lat cactoos będzie się podwieszał na kablach pod sufitem i kształtował przestrzennie w czasie rzeczywistym.
Znacznie później wejdzie upragniona nanotechnologia. I co chcesz zmienisz we wszystko co chcesz za pomocą myśli.
Na koniec jak już umrze ostatni jubiler, wydrukują cactoosa żeby opowiedział o przestarzałych technologiach.
Ojtam ojtam,
Yin yang lub wyższość jajka nad kurą.
Jak bym miał dostęp do narzędzi cactoosa to bym z nich korzystał równie chętnie jak z młotka. Tylko czy do weekendowej jubilerki mam kupić linie produkcyjną, po co i za co?
Czy mając te narzędzia robił bym gorszą biżuterie? bo odlewaną? nie sadzę. Korzystając z odlewanych zaprojektowanych wcześniej w wosku czy w 3d elementów, mógł bym wykonać parę oryginalnych i zasadniczo innych przedmiotów w krótkim czasie. Kwestia zastosowania.
Produkcja kojarzy się z setkami identycznych wzorów i tylko tutaj leży problem. Krzywa gustu jest jaka jest i większość przytaknie, te gusta są tragiczne. No ale skąd w takim razie tak wielki popyt na tandete. A skoro jest popyt to mam nagle wycinać 10000 5milimetrowych kółeczek piłką?
Mysz ma racje, że to indywidualne piękno i oryginalność określa czym biżuteria powinna być.
Ciesze się że są tacy ludzie, to daje niewymierną satysfakcję.
Że to snobizm? (kto nie lubi choć odrobiny?) - biżuteria to zbytek, towar luksusowy. sama idea ozdabiania się drogimi substancjami jest snobizmem.
Cactoos tłucze do łbów racjonalizm zawodowy. Zaprojektował, sprzeda x sztuk i jest na czysto. Następne ilości już go "nie kosztują". Ba, może zastosować dowolny fragment i innych produktach.
A ja w tym czasie będę siedział i przeklinał że mi się nóżka odlutowała jak dokładam kolejne listki czy coś... zamiast zrobić model, odlać i ręcznie dopieszczać dla "Pani w nurkach".
Ps. Beksiński z komputerem jako przykład zastosowania nowoczesnych narzędzi w rozwój sztuki?! - miałem Pana za poważnego człowieka.
Będzie więcej techników metod odlewniczych, projektantów...
A jednak ludzie są sentymentalni i zawsze znajdzie się mała pracownia w której za pomocą przestarzałego palnika laserowego będą powstawać małe dzieła sztuki.
Troche sciencie fiction
Wydruki opanują świat w większym stopniu, drukować będziemy domy i watrobe do przeszczepu, nie wyprą jednak ręcznej roboty. Dalej używamy długopisów i korzystamy z drukarek. Co wybredniejsi kupują nawet drogie pióra, bo wychodzą taniej niż tusz do drukarek
Dzisiejsze drukarki 3d będą za paręnaście lat tym samym co gutenbergowska odbijarka.
Za pare lat cactoos będzie się podwieszał na kablach pod sufitem i kształtował przestrzennie w czasie rzeczywistym.
Znacznie później wejdzie upragniona nanotechnologia. I co chcesz zmienisz we wszystko co chcesz za pomocą myśli.
Na koniec jak już umrze ostatni jubiler, wydrukują cactoosa żeby opowiedział o przestarzałych technologiach.
(02-25-2017, 05:31 PM)Ryszard68 napisał(a): Syf sie zrobil z tematu...a mielismy tylko kulturalnie podyskutowac...szkoda.
Ojtam ojtam,
Yin yang lub wyższość jajka nad kurą.
Jak bym miał dostęp do narzędzi cactoosa to bym z nich korzystał równie chętnie jak z młotka. Tylko czy do weekendowej jubilerki mam kupić linie produkcyjną, po co i za co?
Czy mając te narzędzia robił bym gorszą biżuterie? bo odlewaną? nie sadzę. Korzystając z odlewanych zaprojektowanych wcześniej w wosku czy w 3d elementów, mógł bym wykonać parę oryginalnych i zasadniczo innych przedmiotów w krótkim czasie. Kwestia zastosowania.
Produkcja kojarzy się z setkami identycznych wzorów i tylko tutaj leży problem. Krzywa gustu jest jaka jest i większość przytaknie, te gusta są tragiczne. No ale skąd w takim razie tak wielki popyt na tandete. A skoro jest popyt to mam nagle wycinać 10000 5milimetrowych kółeczek piłką?
Mysz ma racje, że to indywidualne piękno i oryginalność określa czym biżuteria powinna być.
Ciesze się że są tacy ludzie, to daje niewymierną satysfakcję.
Że to snobizm? (kto nie lubi choć odrobiny?) - biżuteria to zbytek, towar luksusowy. sama idea ozdabiania się drogimi substancjami jest snobizmem.
Cactoos tłucze do łbów racjonalizm zawodowy. Zaprojektował, sprzeda x sztuk i jest na czysto. Następne ilości już go "nie kosztują". Ba, może zastosować dowolny fragment i innych produktach.
A ja w tym czasie będę siedział i przeklinał że mi się nóżka odlutowała jak dokładam kolejne listki czy coś... zamiast zrobić model, odlać i ręcznie dopieszczać dla "Pani w nurkach".
Ps. Beksiński z komputerem jako przykład zastosowania nowoczesnych narzędzi w rozwój sztuki?! - miałem Pana za poważnego człowieka.