Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Urząd Probierczy po raz kolejny zniszczył nam wyroby
#1
Ponieważ nasza produkcja jest robiona głównie na eksport, do krajów, gdzie nie ma czegoś takiego jak "Prawo probiercze" albo jest znacznie bardziej tolerancyjne niż Polskie (można cechować jeśli się chce, dobrowolnie a nie przymusowo albo producent sam oznacza cechę) , to niezbyt często jestem w Urzędzie Probierczym w Warszawie przy Elektoralnej.
Polskie prawo sankcjonuje obrót metalami które uznaje za warte zainteresowania (tzw. szlachetne oraz platynowce:  iryd, osm, rod i ruten). Metale ziem rzadkich które są wielokrotnie cenniejsze ale stosowane w przemyśle (prazeodym, neodym, promet, samar, europ, gadolin, terb, dysproz, holm, erb, tul, iterb i lutet, oraz skand i itr) ustawodawcy nie zainteresowały.

Jak rozumiem, prawo probiercze (wywodzące się z XIX wieku) ma chronić konsumenta przed nieuczciwymi wytwórcami czy producentami, którzy fałszują skład metalu w wyrobie. 
Ustawodawca założył, że wytwórcy lub producenci są nieuczciwi (w sporym procencie i że fałszerstwa nagminne) i że należy chronić konsumenta poprzez obowiązkową certyfikację. Samo istnienie takiego obowiązku lekko nas obraża, ale powiedzmy trudno...
Ponieważ państwo Polskie wymyśliło taki obowiązek, musiało też zlecić komuś jego wykonanie. Padło na Państwowy Urząd Miar i Wag - który powołał oddział: Urząd Probierczy. Ponieważ państwo nie może zarabiać na czynnościach administracyjnych - Urząd Probierczy pobiera opłatę za cechowanie wyrobów tylko w wysokości kosztów jakie ponosi (bez zysku). Z tego powodu w Urzędzie oszczędzają na czym się da. Mają dużo roboty za małe pieniądze. Spieszą się. Nie maja odpowiedniego sprzętu w wystarczającej ilości lub jest on niewłaściwie użytkowany (serwisowany).

Ponieważ jesteśmy maniakalnie dokładni (przynajmniej jak na polskie warunki) nabijanie cechy probierczej w innym miejscu niż ustalona przez nas traktujemy jako zniszczenie wyrobów. . Niektóre przedmioty w ogóle nie nadają się do cechowania inwazyjnego i wtedy prosimy o świadectwo na piśmie ewentualnie laser. Ale to co ostatnio dostaliśmy to ręce opadają - tym razem urząd, nie dość, że postanowił nabić cechę w dowolnie wybranym miejscu, to jeszcze nabił ją z "przytupem".
Zniszczone elementy były wykonane z dosyć cienkiej blachy -  ale nie aż tak, żeby dać to na świadectwo, jak uznał jakiś pracownik - pomimo tego, że prosiłem - (0.4 to nie 0.2 według urzędu można w to walić punca, kilofem czy cegłą) - no i przebiło prawie na wylot. Część na złom, część do ponownego złocenia. Pani kierowniczka w urzędzie robi zawsze zatroskaną minę... "ach tak, no tak to dla nas (urzedu) zawsze taki kłopot". Kłopot? Dla nich? To co my mamy powiedzieć? Po cholerę ten obowiązek certyfikacyjny skoro podmiot wyznaczony do tego przez państwo sobie NIE RADZI.
Najgorsze jest to, że za tydzień czy dwa znowu będę musiał iść do urzędu z torbą wyrobów i znowu coś zepsują.
Odpowiedz
#2
(05-31-2016, 04:06 PM)Borsuk napisał(a):  Ponieważ państwo nie może zarabiać na czynnościach administracyjnych

Ha, ha , ha, kurde, ha! Obśmiałem się jak - excusez moi - borsuk. 
Za każdy papierek/zaświadczenie wystawiony przez darmozjadów z Urzędu Miasta,
każą zapłacić 17.50! Za każdy! Potwierdzenie zameldowania, niezaleganie z opłatami
gruntowymi, za wszystko! Czasem jest to jedno zdanie plus oczywiście Święta Pieczatka.
Jaki może być koszt kartki A4 i kropelki tuszu, które skurwysyny sprzedają za 17.50?

Już się przestałem śmiać. Rozglądam się za jakim darmozjadem politykiem, coby mu
w mordę dać i nie za 17.50 a zupełnie gratis.


Może być taki mlaskający kurdupel - niedojda, ale może być i rudy. Zły

PS.

A Urząd Probierczy wyroby niszczył zawsze i niszczył będzie - tradycja taka.
 Nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobisz?
Należy być wdzięcznym, że nie żądają zapłaty za udoskonalenie wzoru, 
jak"wieczny" dyrektor z filmu "Poszukiwany, poszukiwana".
"Brak poczucia humoru, nie zawsze jest dowodem powagi"   - Antoni Słonimski
Odpowiedz
#3
Bo oznaczac wyroby powinen sam producent a urzad powinien tylko kontrolowac czy rzeczywiscie to co przybite zgadza sie z rzeczywistoscia.

W probierczym niszcza wyroby albo przybijaja zły znakownik - np 585 na 333 albo 333 na 750 Język
I nikt sie do bledu nie przyzna. chcesz poprawic to zaplac jeszcze raz.

Z tym "nie zarabianiem" to tez jest zart. W takim razie czemu placi sie od wagi wyrobu? Ze niby jaka jest roznica pracy jaka nalezy wykonac oznaczajac obraczke ktora wazy 5 gram, a taka ktora wazy 10 gram? Odpowiedz = zadna roznica w pracy ale w cenie juz tak Język
Odpowiedz
#4
(05-31-2016, 06:30 PM)mnap89 napisał(a): Ze niby jaka jest roznica pracy jaka nalezy wykonac oznaczajac obraczke ktora wazy 5 gram, a taka ktora wazy 10 gram? 

Gdybym miał żartować odpowiedziałbym, że różnica jest zasadnicza. Powiedzmy, że taki "obibok" obija 1000 obrączek dziennie.
Na luzaku wyrobi. To jest 5000 g przy założeniu, że obija obrączki pięciogramowe. Miesięcznie daje to 110 kg a rocznie tonę i 
300 kg. Powiedz górnikowi, że tyle samo warta jest tona trzysta co dwie tony sześćset. Biggrin

A poważnie, to jest jeden z setek ukrytych podatków, którymi złodziejskie państwo grabi swoich obywateli. Ono musi mieć
procent od każdego grosika zarobionego przez obywatela i tego grosika opodatkowuje tyle razy, że bez "oszukiwania" tej
bandy złodziei, trzeba by jeszcze do tego dołożyć. Zaiste powiadam wam bracia i siostry: Zasiądzie po prawicy Pana ten,
który nie da się bandytom okraść, środkowy palec im pokazując. Nie palec-dłubalec ma im pokazać a i nie kciuk, ale palec
środkowy ma to być - ten który po środku jest a z lewej palca-dłubalca umieszczon. Amen.
"Brak poczucia humoru, nie zawsze jest dowodem powagi"   - Antoni Słonimski
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości